Austria i Niemcy wydały piątego listopada manifest do Polski, w którym przyznają Królestwu samodzielność, z rządem konstytucyjnym i królem polskim na czele (królem dynastii niemieckiej). Austria zachowuje Galicję, nadaje jej tylko szerszą autonomię. O Wielkopolsce w manifeście nie ma ani słowa.
Polacy zdają sobie doskonale sprawę, że Niemcy zdobyły się na ten krok tylko dlatego, że mogą wyciągnąć z niego korzyść dla siebie. Zresztą nie ukrywają nawet swoich zamiarów: stworzenia nowych kadr wojskowych w Królestwie, żeby wzmocnić świeżymi siłami swoją topniejącą armię. Rzucają Polakom hasło: „Razem z Zachodem, z centralną Europą, przeciw Wschodowi — Rosji!”.
Wszystkie miasta Królestwa i Galicji obchodzą uroczyście ten „historyczny” dzień. Miasto jest udekorowane i oświetlone. Zamiast jednak radości czuje się raczej niepewność, zdumienie, rozlegają się trwożne pytania: Co będzie? Czy wyjdzie to na korzyść narodowi? Niektórzy uważają, że wszystkie manifestacje i oznaki radości są przedwczesne i zbyteczne i że nastąpią po nich jeszcze cięższe rozczarowania.
Lwów, 10 listopada
Maria Kasprowiczowa, Dziennik, Warszawa 1968.
Dopiero przy górze Mahala, za którą znajdowała się Rarańcza, nastąpiło ostre starcie. Pierwsze strzały oznajmiły rozpoczęcie bitwy, około 1 w nocy 15 lutego 1918 roku.
Naturalnie byli i pierwsi ranni. Dalszy marsz poprzez trzy linie okopów z zasiekami z drutów kolczastych zapowiadał się bardzo uciążliwie, zwłaszcza że austriacko-węgierskie wojska wystrzeliwały świetlne rakiety oświetlające całe przedpole.
Zdecydowałem się więc posuwać dalej grupami mniejszymi, do których poprzydzielałem oficerów znających teren i do których byli przydzieleni saperzy mający usuwać przeszkody, a zwłaszcza przecinać druty kolczaste. Ta przestrzeń od Rarańczy do Rokitny była najtrudniejsza i bardzo nużąca przez częste padanie na ziemię, gdy rakiety rzucały światło.
Rarańcza, powiat czerniowicki, 16 lutego
Józef Haller, Pamiętnik, Londyn 1962.